- Czy Agora, gdy zamyka lokalne oddziały „Gazety Wyborczej”, zwalnia ludzi, zmienia audycje w TOK FM albo dodaje nowe, musi się tłumaczyć? Ktoś wówczas mówi o decyzjach politycznych? - spytała dziennikarka. - Tymczasem gdy rzecz dotyczy nie kilkudziesięciu pracowników edycji, składu czy grafików, ale dwóch powiązanych koneksjami towarzyskimi dziennikarzy, podniesiono larum - zaznaczyła.
- Przedstawiciele stacji już to wyjaśniali - Superstacja widocznie była nierentowna i nie miało znaczenia, czy ktoś jest pro- czy antyrządowy. Nie jesteśmy telewizją publiczną, której nawet jeśli się nie ogląda, to dostanie i tak pieniądze od państwa. U nas to się musi wszystko spinać - podkreśliła Dorota Gawryluk. - Proszę zwrócić uwagę, że żadna z osób, z którymi się pożegnaliśmy, nie znalazła później pracy w innej telewizji, choć oczywiście życzę im jak najlepiej - dodała.
Cała rozmowa
wirtualnemedia.pl...ly-efektow