Możecie tu umieść swoje dowcipy, no to zaczynam
Lew waży zwierzęta. Podchodzi mrówka i lew ją pyta:
- No, mrówka, ile ważysz?
- Sto kilo - odpowiada mrówka
.
- Nie, no ale tak na serio ile ważysz? - pyta lew.
- Sto kilo - odpowiada mrówka.
- Nie, no mrówka, bez jaj! - mówi lew.
- A! Bez jaj to dwa - odpowiada mrówk
o niedzielnej mszy rodzina wraca do domu:
- Ależ ten organista fałszował - mówi matka.
- A ksiądz strasznie przynudzał - dodaje ojciec.
Na to syn:
- A co byście chcieli za złotówkę?!
- Badam pana i badam, ale cały czas nie mogę dojść do przyczyny dolegliwości. Podejrzewam, że to przez alkohol.
- Dobrze. Przyjdę jak pan wytrzeźwieje.
Idzie pijak ulicą, widzi strażaka naprawiającego hydrant i mówi:
- Panie, nie kręć pan tą ulicą, bo do domu nie mogę trafić!
W sądzie.
- Baco macie jeszcze coś na swoja obronę?
- Ano mom. Czołg w stodole.
Siedzi baca nad przepaścią i liczy:
- 202,202,202....
Przechodzi turysta i mówi:
- Co tak baco liczycie?
Baca zepchną go w przepaść i liczy dalej:
-203,203,203....
Podczas przejażdżki kolejką linową, turysta pyta bacę:
- Baco! A co by było gdyby ta lina pękła?
- A to by było ze trzeci raz w tym tygodniu.
Dzwoni Sasza z Leningradu do Fiodora na Syberię:
- Ty, stary słyszałem, że u Was tęga zima - mówi Sasza.
- Jaka tam tęga. Raptem -25°C - odpowiada Fiodor.
- Tak? A ja słyszałem w telewizji, że -60°C - rzecze Sasza.
- A, chyba, że na dworze... - mówi Fiodor
Biblioteka:
- Dzień dobry. Macie może jakąś książkę na temat biegunki?
- Tak, ale brakuje w niej połowy stron.
Leci samolot:
- Stewardessa mówi do araba:
- Podać panu drinka?
- Nie dzisiaj nie piję bo zaraz będę prowadził.
Pewien student wybrał się do teatru na sztukę dla mężczyzn. W pewnej chwili zachciało mu się za potrzebą, więc poszedł szukać ubikacji. I tak chodzi korytarzami i szuka... i szuka... i szuka, aż w końcu nie wytrzymuje i sika do wazonu. Potem wraca na widownię i pyta faceta który siedzi obok:
- Co przegapiłem?
A facet na to:
- Nic, była tylko taka głupia scenka: wchodzi facet na scenę, sika do wazonu i wychodzi.
Idzie dwóch baców koło sklepu spożywczego...
- Baco! Wiejejmy stąd ino żywo!!!
- A czemuż to!?
- Bo tu piszą "Dżemy jaja!!!"
W szpitalu pod tlenem leży umierający facet. Przychodzi do niego ksiądz, żeby go wyspowiadać. Przysiadł na jego łóżku i mówi:
- Tak, synu, powiedz mi swoje ostatnie grzechy.
- Ch..., ch...
- O przepraszam, widzę, że masz maskę tlenową. Więc masz tutaj kartkę, długopis i napisz.
Facet napisał coś i zmarł. Ksiądz bierze kartkę i czyta:
- "Chamie, zejdź z przewodu tlenowego...".