Coś mi się nie zgadza z panem Tomaszem Lisieckim, ktoś tu kręci chyba. W piątek wieczorem w "Tak czy nie" Agnieszka Gozdyra łączyła się telefonicznie z panem Tomaszem jako specjalnym wysłannikiem Polsat News na Ukrainę. Zdziwiło mnie to, bo widziałem, że pan Tomasz już wrócił do Polski i normalnie relacjonował wydarzenia z Poznania. Ale pomyślałem sobie - ok, może go wysłali ponownie. Ale pan Tomasz znowu jest w Polsce - dzisiaj relacjonował jakiś bieg z Poznania.
Czy mam uwierzyć w to, że go specjalnie wysłali w piątek wieczorem na Ukrainę? Nie wierzę. Tym bardziej, że pani Gozdyra w ogóle nie skonkretyzowała, gdzie znajduje się pan Tomasz - na Ukrainie, ale gdzie konkretnie? Chyba on w ogóle nie był wtedy na Ukrainie, gdyż potem jakoś nikt się już z nim nie łączył. Poniżej nagranie.
Miałem o tym nie pisać, ale to jakieś dziwne. Tym bardziej, że pan Tomasz mówi w relacji, że kilkanaście dni temu był na wschodzie Ukrainy, czyli w momencie trwania programu na wschodzie Ukrainy nie był. Był na zachodzie Ukrainy czy był w Poznaniu? Od 04:36 na filmiku widać mapę z podpisem Tomasz Lisiecki, wysłannik Polsat News na Ukrainę z zaznaczoną Odessą. Ale pan Tomasz w Odessie nie był. A jeśli tam nie był, to po co pani Gozdyra mówiła, że jeszcze się z nim będą łączyć. Potem oglądałem jeszcze Polsat News, może nie od deski do deski, ale już łączenia z nim nie dostrzegłem.
