Obejrzałem ten 500. odcinek i taki bez jaja mi się wydał. Szczególnie końcówka. Taka jakby ucięta, bo odcinek trwa 22 minuty, ale mógłby jeszcze troszkę dłużej. I tak nagła scena z biesiadą ze starych czasów. Co chyba miało być jakimiś wyobrażeniami Ferdka o swoim święcie. Myślałem, że to będzie bardzo huczny odcinek, a wyszedł kolejny taki średni, jak pozostałe.